Kiedy rdza mi się wetnie w cyferblat
kiedy włosy przyprószy mi talkiem
zapakuję czerwony walizek
i powiozę się katafalkiem
A katafalk swój widzę ogromny
z potencjałem i półkotapczanem
zeby zmiescil się kot, pies, pólmisek,
rząd słoików, pieprz, sól, pani z panem
Won mi z księdzem, precz z ostatnią omastą,
won gromnice, żadne mi tam spowiedzie!
Na me zejście, mój end, me finito
ja chcę śledzi! Przynieście mi śledzie.
I ubierzcie mnie do nich w pończochy
strojne majtki jak przy niedzieli
i na tacy podajcie, bo owe
życzę sobie spożywać w pościeli!
i żeby mi było bez płaczów
Niechaj nikt o rozpaczy nie bredzi
prosze siadać, się kłaść, czy łotewer
raz ostatni nażryjmy się śledzi.
A gdy surmy zagrają mi zbrojne
w mgłę katafalk z gwizdem odjedzie.
pusty słoik zostanie mi po Was
Wam musztarda zaś, po obiedzie.
[Ewa Henry]